Wszedłem
niepewnie do kuchni, w której siedziała reszta zespołu, śmiejąc się z Onew,
który jak zwykle rano robił z siebie głupka. Uśmiechnąłem się lekko, gdy zostałem
przywitany odgłosem kurczaka, choć lekko nieudanego. Bez słowa podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej
mleko, na śniadanie. W ciszy usiadłem i
nalałem do miski ciecz, która z każdą sekundą sprawiała, że moje ulubione
płatki stawały się nabrzmiałe. Sam już siebie nie poznawałem, od
pewnego czasy byłem innym chłopakiem. Schodziłem na dół w ciszy, nie odzywałem się do chłopaków, a tym bardziej nie rwałem się, aby móc spędzać z nimi wolny czas. To przez niego, wszystko jest jego winą,
ale nie byłem na niego zły...wręcz przeciwnie. Wszystko zmieniło się w
przeciągu kilku dni. Jeden uśmiech i delikatny dotyk z jego strony, sprawił, że
poczułem coś czego się bałem najbardziej w świecie…miłości. Nie miłości, takiej, którą widzimy
codziennie, tylko miłości zakazanej. Dla mnie miłość do Minho, właśnie taką
była- zakazaną miłością. Poczułem coś, na
co nie byłem gotowy i w żadnym razie odważny, żeby w jakikolwiek sposób się do
tego przyznać. Wiedziałem, że on woli dziewczyny, cały ten czas próbowałem o
nim zapomnieć, zapomnieć o moim uczuciu, ale codzienny widok jego uśmiechu,
zniszczył moje marzenia o ‘normalnym’ życiu. On nic do mnie nie czuję, jestem dla niego
jedynie kolegą z zespołu i muszę się z tym pogodzić. Po chwili rozmyślanie,
dotarło do mnie że w kuchni panuje idealna cisza, o którą w tym domu trudno.
Powoli podniosłem drżącą głowę by zauważyć, że każdy z członków zespołu uważnie się mi przygląda.
Popatrzyłem na nich, wszyscy bez wyjątku mieli otwarte buzie i siedzieli w
milczeniu. Spojrzałem na Minho, który w odróżnieniu od reszty patrzył z szokiem
na blat stołu. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to wszystko powiedziałem na
głos. Przed chwilą wyznałem swoją miłość do Choi Minho! Myślałem, że zaraz zapadnę
się pod ziemię. Obraz zaczął mi się zamazywać, więc zamrugałem parę razy powodując, że po policzku spłynęła pojedyncza łza. Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem... do głowy nie przychodziło mi żadne racjonalne wytłumaczenie tego co właśnie powiedziałem. Zsunąłem się po krześle i szybkim krokiem poszedłem do pokoju pozwalając łzom spływać po moich zaczerwienionych policzkach. Zanim zamknąłem drzwi, usłyszałem szepty dobiegające z dołu. Nie chciałem słyszeć jak się ze mnie śmieją, a co gorsza brzydzą mną. Zamknąłem za sobą drzwi i opadłem na łóżko chowając twarz w poduszce. Po dłuższej chwili usłyszałem skrzypienie drzwi i ciche kroki zmierzające w kierunku mojego łóżka
–Jesteś taki głupiutki Taemin- usłyszałem za sobą głęboki głos mojego anioła. Materac obok mnie ugiął się pod ciężarem chłopaka, a ja poczułem na plecach ciepłą dłoń, która szła w górę i zaraz znalazła się na moim policzku. Odważyłem się, aby spojrzeć w oczy chłopakowi. Gdy jednak to zrobiłem, od razu uciekłem wzrokiem na podłogę. Nie potrafiłem spojrzeć na niego po tym co powiedziałem. Bałem się tego co mógłbym zobaczyć Ciepła, idealna w dotyku dłoń Choi znalazła się na mojej brodzie, którą delikatnie uniósł zmuszając mnie jednocześnie do wpatrywania się w jego dużo, ciemne oczy, które tak bardzo uwielbiałem. Uśmiechnął się do mnie, palcem ścierając pojedynczą łzę, jaka zatrzymała się na moim policzku. Czułem jakbym był jedynym człowiekiem, dla którego był zarezerwowany ten uśmiech… uśmiech tylko dla mnie. W jego oczach było tyle troski, szczęście, miłości... nie mogłem w nie patrzeć. Przeniosłem wzrok na jego ramię, które było po prostu idealne, idealne jak każdy cal jego ciała, które chciałem mieć tylko dla siebie.
–Jesteś taki głupiutki Taemin- usłyszałem za sobą głęboki głos mojego anioła. Materac obok mnie ugiął się pod ciężarem chłopaka, a ja poczułem na plecach ciepłą dłoń, która szła w górę i zaraz znalazła się na moim policzku. Odważyłem się, aby spojrzeć w oczy chłopakowi. Gdy jednak to zrobiłem, od razu uciekłem wzrokiem na podłogę. Nie potrafiłem spojrzeć na niego po tym co powiedziałem. Bałem się tego co mógłbym zobaczyć Ciepła, idealna w dotyku dłoń Choi znalazła się na mojej brodzie, którą delikatnie uniósł zmuszając mnie jednocześnie do wpatrywania się w jego dużo, ciemne oczy, które tak bardzo uwielbiałem. Uśmiechnął się do mnie, palcem ścierając pojedynczą łzę, jaka zatrzymała się na moim policzku. Czułem jakbym był jedynym człowiekiem, dla którego był zarezerwowany ten uśmiech… uśmiech tylko dla mnie. W jego oczach było tyle troski, szczęście, miłości... nie mogłem w nie patrzeć. Przeniosłem wzrok na jego ramię, które było po prostu idealne, idealne jak każdy cal jego ciała, które chciałem mieć tylko dla siebie.
–
Spójrz na mnie- jego ciepły i aksamitny głos rozpłynął się po moich uszach, niczym
ukochana melodia która sprawia, że tracę zmysły, a jednocześnie staję się
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Drżącym, niepewnym ruchem podniosłem
głowę i spojrzałem w jego ciemne oczy i wtedy zrozumiałem jedną
najważniejszą rzecz… Zakochałem się w nim po same uszy. Kocham go najmocniej na
świecie...chciałbym spędzić z nim całe życie, te złe chwile i te
wspaniałe. Nie wiem czy to przez bliskość, jaka między nami była, czy też przez
moje wizję, po moim policzku spłynęła kolejna łza, ale tym razem słodka łza szczęścia.
W oczach chłopaka zobaczyłem niepokój i zaskoczenie i wtedy zrozumiałem, że ja
też jestem w pewien sposób dla niego ważny. Poczułem masę łez napływających mi do oczy, których nie byłem w stanie pohamować – Taemin... nie płacz- w jego głosie usłyszałem wyraźną troskę i
miłość i strach. Nawet nie próbowałem dłużej się wstrzymywać. Zanim się zdążyłem
zorientować, byłem już uwięziony w jego ramionach, które dawały mi tyle ciepła,
wparcia i miłości zarazem. Przycisnąłem się mocniej do jego torsu wdychając
głęboko jego perfumy, które równie bardzo kochałem. Wtuliłem się mocniej w jego ciało ramionami oplatając jego szyje, a twarz schowałem w zagłębieniu jego szyi pociągając nosem. – Minnie nie płacz... proszę. Nie chciałem
zrobić nic złego- jego ręka, która nieśpiesznie gładziła moje włosy spowodowała, że zadrżałem uśmiechając się delikatnie
–
Nic nie zrobiłeś hyung...- wymamrotałem cicho pociągając na nowo nosem
–Coś
jednak musiało się stać, skoro płaczesz- powiedział, próbując mnie od siebie
odciągnąć, ale szybko zaprotestowałem nogami oplatając jego biodra. Nie chciałem odsuwać się ani na milimetr...
–
Proszę, nie zostawiaj mnie- wymamrotałem przyciskając się mocniej do jego ciała. Chłopak nic nie mówiąc przytulił
mnie do siebie jak najmocniej tylko mógł, dłonią jeżdżąc po moich plecach
–
Nie zostawię Cię Minnie...obiecuję.- zapewnił mnie, przez co znów po policzku
spłynęło mi kilka łez. Uśmiechnąłem się delikatnie, wdychając głęboko jego zapach, który potrafił spowodować, że czułem się bezpiecznie jak nigdzie. Zamknąłem oczy czując jak chłopak kładzie mnie ostrożnie na łóżku nie odsuwając się ode mnie ani na moment. Nie wiem dokładnie w którym momencie zasnąłem, ale pierwszy raz od kilku miesięcy zrobiłem to naprawdę szczęśliwy i
bezpieczny, wiedząc, że Minho będzie tu gdy się obudzę…