niedziela, 30 grudnia 2012

Bilety


Opowiadanie z dedykacją dla najukochańczego męża na świecie. Kocham Cię <3
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, które mogą się pojawić, miłego czytania i przede wszystkim... Szczęśliwego Nowego Roku !!!! ^_^





-Minhoooo! Minho zobacz co mam!- głośny pisk rozniósł się po szkolnym korytarzu, przez który przepychał się nie za wysoki chłopak. Próbował dostać się do bruneta, który stojąc wraz ze znajomymi opierał się o ścianę przy szafkach. Po chwili roztrzepany rudzielec stał przed chłopakiem i dysząc ciężko, patrzył z nienawiścią w tłum.
-Jeszcze troszkę i cię staranują młody- starszy zaśmiał się, do reszty psując chłopakowi fryzurę, na co ten warknął cicho.
-Nie nazywaj mnie tak…- prychnął cicho uderzając chłopaka delikatnie w tors. Przecież nigdy nie uderzył by go mocno… nie jego. Bałby się zranić to idealne ciało, bo za takie uważał ciało Minho… ale co z tego. Brunet widział i zawsze będzie postrzegać Taemina jako ‘młodego’.
-No to co miałem zobaczyć?- odchrząknął chłopak, żegnając się jednoczenie z kolegami, którzy po chwili opuścili dwójkę przyjaciół. Niższy zza pleców wyciągnął dwa bilety. Na widok świstków papieru oczy Choi zaświeciły się od razu i po chwili to w jego dłoniach były przepustki na mecz.
-Skąd je wytrzasnąłeś ?! Wszystkie są wyprzedane od dwóch tygodni!- brunet odrzucił od siebie plecak zwisający z ramienia i w ramach podziękowania przytulił do siebie kolegę, powodując rumieńce i miłe ciepło w brzuchu, które pojawiało się zawsze gdy Minho był blisko.
-Kuzyn miał, ale chory jest więc mi oddał – powiedział cicho, co oczywiście było kłamstwem.  Zdobycie biletów wcale nie było takie łatwe. Kilka tygodni temu Taemin dostał informacje od Kibuma, że Siwon ma dwa bilety, a nie zamierza iść na mecz. Bez chwili zastanowienia poprosił o nie chłopaka, lecz kto normalny odda dwa bilety na mecz za darmo ?! Zadaniem Taemina było spowodowanie, że Jonghyun umówi się z siostrą Siwona- Jessicą. Jednak były trzy przeszkody. Pierwszą z nich było to że Jonghyun nigdy nie umówi się z dziewczyną, bo woli facetów. Drugim był Kibum, chłopak Jjonga, który nie pozwoli żadnej dziewczynie spojrzeć na Dina. Trzecim, ostatnim powodem było to że siostry Siwona nikt nie lubił, a Kim w szczególności. Taemin jednak zrobi wszystko żeby zdobyć te bilety, w końcu mają być dla Minho!
~
-Nie ma mowy! Oszalałeś! Nie, nie zgadzam się!
-Ale Kibum błagam no. Znaj litość! - niewiele brakowało by Lee leżał przed blondynem i błagał go o zgodę.
-O co chodzi?- przybycie Jjonga było powodem dla którego Tae odkleił się od stóp Key.
-Umów się z Jessicą, błagam. Proszę…- teraz stopy starszego Kima były okupowane przez rudzielca.
-Oszalałeś! Tae nie ma takiej opcji! Po co Ci to w ogóle... I wstawaj ludzie się na nas patrzą- brunet syknął i w mgnieniu oka podniósł młodszego z ziemi.
-No bo… Siwon ma bilety na mecz, które są już wykupione, a Minho strasznie chciał iść na ten mecz… jestem dobrym przyjacielem, to chciałbym załatwić je dla niego. Siwon da mi bilety, jeśli umówisz się z jego siostrą… zrobię wszystko, żeby zdobyć te bilety. Proszę umów się z nią….
-Wszystko?- szatański uśmiech wdarł się na twarz Jonghyuna co wcale nie wróżyło nic dobrego
~
-No postarałeś się młody- brunet zaśmiał się, po czym poklepał chłopaka po ramieniu. – Bummie skarbie, kolacjaaa!- po chwili w drzwiach pojawił się zadowolony blondyn. Śmiejąc się cicho podszedł do Lee i uśmiechnął się przepraszająco. Odchrząknął i usiadł naprzeciwko Jjonga, przy stole nakrytym białym obrusem.
-Zupa krem brokułowa- wymamrotał rudzielec w garniturze, podając parce zakochanych danie na dość drogich salaterkach jego mamy.  Po chwili wrócił się do jednego z pomieszczeń i przyszedł z winem, które wziął z domu... jeden ze starszych roczników… przez głowę przeleciała chłopakowi scena, w której własny ojciec go zabija. Jednak to dla Minho! Ostrożnie rozlał alkohol do kieliszków i oddalił się by nie przeszkadzać przyjaciołom w posiłku. Opadł na krzesło i zatracił się w marzeniach.
-E ty kelner…a drugie?- z rozmyśleń wyrwała chłopaka zgnieciona w kulkę serwetka, która trafiła go pomiędzy oczy. Z głośnym westchnięciem wstał z krzesełka i po chwili przed chłopcami postawił talerze z idealnie przyrządzonymi krewetkami.
-To umówisz się z nią?- Lee spojrzał niepewnie na chłopaka, pomagając mu założyć płaszcz. Pomógł również Kibumowi, jak na dobrego sługę przystało.
-Hmmm… no dobrze, ale robie to tylko dlatego, że wiem jak Ci zależy na tym całym Choi. Jak za miesiąc nie będziecie razem to cię zabije- pokrzepiający śmiech chłopaka, spowodował delikatne rumieńce na twarzy młodszego. 
-Dziękuję hyung, jesteś niesamowity-  Lee rzucił się na szyję dinozaura lecz w mgnieniu oka został odsunięty przez Kibuma, który warknął groźnie –No tak… przepraszam Key- uśmiechnął się przelotnie i szybko zwiał z pola rażenia.
~
-Ale jak to nie chcesz się umówić z Jjongiem?! - rudzielec siedział na stołówce patrząc ze smutkiem na dziewczynę
-No tak to… wolę Key…
-Że co? Nie mogłabyś zrobić wyjątku i umówić się z Jjongiem. Twój brat dałby mi te bilety i po krzyku.
-Nie… chce się umówić z Kibumem i ty masz mi to załatwić rozumiesz ?- burknęła i zniknęła chłopakowi z oczu. Z głośnym westchnięciem wstał i poszedł do przyjaciela żeby usłyszeć coś, czego był pewien w stu procentach.
-Czyś Ty już kompletnie rozum stracił! Oszalałeś?
-Oj Kibum… jeden wieczór...- rudzielec wywrócił oczami zakładając dłonie na pierś. – Zrobię wszystko…- wymamrotał cicho wiedząc, że to co właśnie powiedział, nie zapowiada nic dobrego… i tym bardziej taniego. Ale czego nie robi się dla przyjaciela?
~
-MINNIEE! Mówiłem jeden bilet, nie dwa! Na co mi on w SPA?- zaprotestował Key wprost do ucha młodszego trzymając w pięści kołnierz swojego chłopaka, który powoli tracił oddech.
-Kochanie…czy mógłbyś mnie postawić….- wydyszał lewitujący w tym momencie brunet, który po chwili leżał na podłodze łapczywie oddychając. Ani rudzielec, ani blondyn nie zainteresowali się ledwo żyjącym Kimem. Młodszy westchnął słabo patrząc proszącym wzrokiem na blondyna. To naprawdę wiele dla niego znaczyło. Spowodowanie uśmiechu na twarzy Choi, było dla niego niczym order. Najpiękniejszy order jaki mógłby dostać.
-Nie musisz go brać… możesz iść sam. – powiedział słabo chłopak drapiąc się po karku, próbując znaleźć rozwiązanie.
-A… no też racja…- wymamrotał Key uśmiechając się delikatnie. – W takim razie idę, a gdy wrócę to pójdę na tą randkę- westchnął z uśmiechem chłopak przytulając się do młodszego kolegę.
-Jaka znowu randka?- dopiero teraz  Jjong dał po sobie jakikolwiek znak życia. Spojrzał na swojego chłopaka, a później na rudzielca oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
-Oj tam randka… ważne że idę do SPA skarbie- zaśmiał się Kibum i po chwili już go nie było. Taemin wzruszył ramionami, posyłając łagodny uśmiech Jjongowi po czym również zniknął. 
~
Nareszcie! Kibum i Jessica siedzą przy stole jedząc kolację. Oczywiście na końcu sali siedzi Jonghyun, ponieważ musi sprawdzić czy do niczego nie doszło, a w razie czego obronić swoją ‘księżniczkę’ Taemin siedział na dworze patrząc na całą czwórkę śmiejąc się pod nosem. Nikt nie wie ile oddałby żeby to on mógł siedzieć tak z Minho…. Następnego dnie odebrał swoje wymarzone bilety od Siwona i z uśmiechem jak również satysfakcją poszedł do domu planując każdą sekundę jaką spędzi ze swoim przyjacielem.
~~

-To co idziemy?- zapytał z uśmiechem patrząc na bruneta, który pożerał wzrokiem bilety.
-Jasne! Przyjadę po ciebie o siódmej. Narka- rzucił i zanim ktokolwiek się zorientował ten zniknął w tłumie uczniów. Serce rudzielca zabiło szybciej, gdy uświadomił sobie, że zabrzmiało to jak umówienie się na randkę… A na to chłopak czekał już od kilku lat.
Otrząsnął się dopiero kiedy zegarek wybił za pięć siódma. Z paniką w oczach zaczął biegać po pokoju i przerzucać ubrania w poszukiwaniu tego w czym będzie wyglądać idealnie. Gdy usłyszał dzwonek do drzwi, miał na sobie jedynie spodnie. Zarzucił byle jaką bluzkę i zleciał na dół by otworzyć Minho.
-Co Ty jeszcze nie gotowy? - zaśmiał się i wszedł do wnętrza mieszkania mijając chłopaka w drzwiach. Lee zachwiał się lekko, gdy poczuł zapach ostrych, męskich perfum. Rzucił uśmiech starszemu i pokazał na sofę, by ten usiadł i poczekał. W mgnieniu oka znalazł się znów w swoim pokoju. Ubrał na siebie ulubioną koszulkę, zarzucając na ramiona sweter, na wypadek gdyby zrobiło się chłodniej.
-No nareszcie- burknął starszy omijając wzrok młodszego co wydało mu się dziwne. Nawet nie zwrócił uwagi na jego strój oceniając go, jak miał to robić w zwyczaju. Przepuścił go w drzwiach, a później otworzył mu drzwi od samochodu i pomógł wysiąść gdy byli na miejscu. Czyż on nie jest nie jest idealny? Dla Taemina był idealny i nie było momentu, w którym pomyślałby inaczej.
Mecz minął tak jak wyobrażał sobie Lee. Minho ekscytował się każdym zdobytym golem swojej drużyny, a Tae… Tae ekscytował się całym Minho. Mecz skończył się o wiele wcześniej niż chłopak przeczuwał, przez co stres wziął górę. Nie opracował planu na wypadek gdyby mieli wolny czas....
-Może jesteś głodny?- Choi zaskoczył rudzielca pytaniem. Rzadko zdarzało się, że jakakolwiek propozycja padała z jego ust. W tym momencie w 100% poczuł się jak na randce. Pokiwał lekko głową i ruszył do samochodu, gdzie między innymi zostawił swój portfel. –No nie chcesz chyba jechać… Jest ciepło, spacer dobrze nam zrobi, chodź- powiedział starszy posyłając Taeminowi ponaglający uśmiech. "Proszę jedźmy, jedźmy" powtarzał w myślach Lee, lecz widząc spojrzenie jakie posyłał mu jego przyjaciel, nie mógł odmówić.
-Jasne, czemu nie… -wypalił szybko i od razu zaczął żałować tego wszystkiego. Szli w milczeniu. Co pewien czas Minho rzucał jakimś dowcipem, albo zagadywał chłopaka, który jedynie śmiał się i potakiwał, nie chcąc przerywać swojemu towarzyszowi.
-To chyba żart… -jęknął starszy gdy doszli do jednej z wielu restauracji, do których mieli w zwyczaju chodzić. Okazało się że jest dziś zamknięta z powodu remontu. 
–Chodź... wiem gdzie możemy pójść- powiedział rudzielec i ruszył w nieznane dotąd brunetowi miejsce. Mała knajpka na powietrzu. Całkiem miłe miejsce, lecz wszystkie stoliki pod parasolami było zajęte, przez co zmuszeni byli do zajęcia miejsc pod gołym niebem. –Przepraszam… nic lepszego nie przyszło mi do głowy- burknął lekko smutny Lee, faktem że będą jedli hamburgery na niby randce, która powinna być idealna.
-Nie ważne co jesz, tylko z kim prawda?- brunet uśmiechnął się do chłopaka, przez co ten zalał się lekkim rumieńcem. 
-Noo prawda- wymamrotał cicho i wbił wzrok w swoje jedzenie, by tylko uniknąć spojrzenia przyjaciela. Wziął jedna frytkę bawiąc się nią przez dłuższą chwilę.
-Boże nie mogę patrzeć jak ty to jesz- jęknął starszy i wziął w palce frytkę, umoczył w ketchupie po czym włożył Taeminowi do ust uśmiechając się przy tym szeroko. Rudzielec zarumienił się jeszcze bardziej i w trybie natychmiastowym skończył frytki dopijają col, gdy Minho jeszcze jadł swoją porcje. Wzrok Choi strasznie go krępował, ale za żadne skarby świata nie chciałby by chłopak przestał na niego patrzeć. – Wracajmy już lepiej… zaraz będzie padać- Taemin milczał patrząc nadal w swój talerz, nie wiedząc co mógłby powiedzieć. Zachowanie Minho zaskakiwało go z każdą chwilą, choć jak na niego to było bardzo charakterystyczne. :ubił robić rzeczy, których nikt się nie spodziewał. 
Tak jak mówił, w chwili gdy weszli do parku, zaczęło padać. Taemin zaśmiał się cicho wychodząc naprzeciw ulewie. Każdy dobrze wiedział, jak rudzielec kochał deszcz, jednak nikt go nie rozumiał pod tym względem. Po chwili poczuł jak silne ramiona obejmują go w pasie, a obok swojej głowy dostrzegł kruczoczarną grzywkę. Nim się zorientował Minho podniósł go i trzymając mocno zaczął kręcic się z nim dookoła. Młodszy zapomniał w tym momencie jak bardzo szaleje za chłopakiem, który właśnie trzyma go przy sobie i zaczął śmieją się głośno, wraz z Choi. Po chwili chłopak jednak zatrzymał się i postawił Taemina na ziemi nie wypuszczając go jednak ze swoich objęć.- Dlaczego mnie okłamałeś?
-Ja? Ale ja Cię nie okłamałem… nigdy-wymamrotał niepewnie młodszy unikając wzroku Minho
-Powiedziałeś, że kuzyn jest chory i dał Ci bilety… a było zupełnie inaczej- szepnął cicho zmuszając Lee by ten na niego spojrzał. Gdy ich spojrzenia się spotkały brunet uśmiechnął się ciepło i musnął wargami, zaczerwienione policzki młodszego.
-Hyung...ja po prostu...- nie skończył bo nie wiedział jak. Już nic nie wiedział, spojrzenie jakim został właśnie obdarowany zatrzymało wszystko dookoła, wymazało wszystko co znajdowało się w głowie Taemina, oprócz samego Minho. Był tylko on.
-Wiem Minnie... Ja właśnie też… -szepnął z delikatnym uśmiechem na twarzy przybliżając się powoli do swojego przyjaciela. Nie minęła chwila gdy brunet złączył ich wargi w pełnym uczuć pocałunku, o którym rudzielec marzył od wieków i którego mógł doświadczyć w tej chwili. Warto było się tyle nalatać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz