niedziela, 11 listopada 2012

Problemy~ Cz. 2


W nocy nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o tym co się dziś stało. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał drugą w nocy. Westchnąłem ciężko siadając na łóżku i po chwili na paluszkach zszedłem na dół. Zajrzałem do dużego pokoju, skąd dobiegały jakieś szmery, podszedłem do ściany i zapaliłem światło. Na środku pokoju stał brunet, który próbował doczłapać się do sofy.
-Minho?- zapytałem niepewnie, próbując zobaczyć jego twarz. Gdy się odwróciłem zamrgałem zaskoczony widząc u niego to pijackie spojrzenie. –Minho, jesteś spijany!- krzyknąłem lekko się śmiejąc, gdy przypomniałem sobie jak mówił, mi że on nigdy nie pije. Było to prawdą, Minho bardzo rzadko siegał po piwo, czy wódke, a teraz przychodzi do domu pijany... Podszedłem do niego i złapałem go za rękaw bluzki, byłem na niego zły, ale czułem, że potrzebuje teraz mojej pomocy. Nie chce żeby Onew go takiego zobaczył, wtedy Choi miałby naprawdę poważne problemy.–Chodź, musisz się położyć spać- szepnąłem ciągnąć go powoli na górę., uważając żeby się nie przewrócił.
-Ale z Tobą? - zapytał śmiejąc się. Przymknałem na chwile oczy czując ukłucie w brzuchu. Normalnie zareagowałbym inaczej, ale tetaz to bolało, bo wiedziałem, że jest pijany. – Bo wiesz, ja chcę z Tobą, a Ty?- powiedział z cichym smiechem przygniatając mnie do ściany po czym oparł ręce, po obu stronach mojej głowy. Opuszkami palców pogładził mój policzek, powodują tym u mnie miłe dreszcze. Widząc jednak jego wzrok nie było mi miło, chciałem sie od niego odsunąć, lecz nie pozwolił mi na to. –Chcesz, czy nie? Masz okazję Minnie- mruknął mina ucho niskim głosem. Zrobiło mi się niedobrze, gdy poczułem jego dłoń pod swoją koszulką. Szybko chwyciłem jego dłoń i wyciągnąłem spod bluzki. Tak chcę tego, chciałem to wykrzyczeć, od zawsze tego chcialem ale nie kiedy on jest w takim stanie i nazajutrz nie będzie nic pamiętał. Nadal trzymając jego rękę odepchnąłem go od siebie. –Łohohoh. Co się stało? Nie chcesz tego?- pokazał rękami na swoje ciało, czułem, że po policzku spływa mi łza. Ruszyłem w stronę swojego pokoju, ale ten złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, mocno obejmując. Chciałem krzyknąć, ale ten zamknął mi usta pocałunkiem. Uwolniłem rękę i uderzyłem go pięścią w ramię, przez co odsunał się lekko ode mnie. Pokręcił nieznacznie głową i przygwozdził mnie do ściany pomiedzy pokojami.  Tym razem wziąłem szerszy zamach i walnąłem ręką w drzwi do któregoś z pokoi. Minho na nowo się zaczął do mnie dobierać, gdy drzwi się otworzyły  i stanął z nich Jjong. Popatrzyłem na niego błagalnie probując odsunąć od siebie Choi.
-Minho…zostaw go- wymamrotał zaspany i podszedł do bruneta. Ten jakby był głuchy. –Zostaw go słyszysz!- Jonghyun nie lubił gdy przerywano mu sen, a tym bardziej w taki sposób.  Złapał go za bluzkę i odciągnął ode mnie wrzucajac tym samym na scien obok. Zsunąłem się po ścianie, patrząc uważnie na dwójkę chłopaków. –Idź spać, juro pogadamy...- Kim wymamrotał wpychając Choi do jego pokoju i zamykając drzwi na klucz. Przez chwilę Minho domagał się wypuszczenia, ale po kilku minutach jego głos ucichł. –Zasnął…- wymamrotał chłopak z uśmiechem. Patrzyłem w sufit, próbują sobie wszystko poukładać. Wyjaśnić jakoś to co się właśnie stało –Wszystko dobrze?- zapytał chłopak wyciągając rękę, proponując mi pomoc z podniesieniu się. Kiwnąłem jedynie głową i skorzystałem z jego dłoni posyłając mu delikatny uśmiech. Odprowadził mnie pod drzwi mojego pokoju, jeszcze kilka razy pytając czy aby na pewno nic mi nie jest –On jest pijany, nie wiedział co robi... Wiesz jak to z nim jest...- drugi raz w ciągu całego mojego życia słyszałem w głosie dinozaura niepewność. Pokiwałem głową i zamknąłem za sobą drzwi. Rzuciłem się na łóżko, czując wilgoć na policzkach. Dlaczego to musi być takie trudne? Dlaczego muszę być z tym sam? Wtuliłem się w poduszke czujac słone łzy. Dlaczego ja muszę go kochać... Nie wiem ile czasu tak leżałem  wiem jedynie, że właśnie w taki stanie zasnąłem. 
~
Obudziłem się z okromnym bólem głowy. Czułem się jakbym uderzył nią o mur... Nigdy więcej nie przepłaczę całej nocy. W takich momentach cieszyłem się, że mamy prywatne łazienki w pokojach, nie musialem pokazywać się reszcie w takim stanie. Wziąłem długi, odprężający prysznic, przez co mogłem dokładnie i na spokojnie przypomnieć sobie co się wydarzyło wczoraj. Nadal nie mogłem uwierzyć… a jednak to się stało. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy płakałem z jego powodu. To było straszne, ale wspaniałe w niektórych momentach… Już sam nie wierzyłem w to co mówię. Wyszedłem z łazienki i szybko się ubrałem, wchodzą jeszcze na chwilę pod kołdrę, żeby się trochę ocieplić. Ktoś zapukał do drzwi, odruchowo schowałem się w popłochu pod pierzynę. Bałem się spotkac Minho. Cały czas widziałem przed oczami to jego spojrzenie, którego już nigdy nie chce u niego widzieć. Czułem się w pewien sposób w niebezpieczeństwie. Drzwi powoli się otworzyły i odetchnąłem z ulgą widząc w nich Onew. Podszedł do łóżka i usiadł obok mnie, wzdychając ciężko.
-Słyszałem od Jjonga, o wczoraj. Wszystko dobrze?- troska z jego oczach, spowodowała delikatny uśmiech na mojej twarzy.  Patrzyłem raz w jego oczy, a raz w kołdrę.
-Dobrze...tylko, trochę się boję- wymamrotałem, bawiąc się z zawstydzeniem palcami. Do niczego nie doszło, więc nie powinienem tak się czuć... Jednak nic nie mogłem na to poradzić. Podniosłem wzrok i popatrzyłem w oczy lidera. W jednym momencie zrobiło mi się smutno, widząc w jego oczach pewnego rodzaju współczucie. Bez zastanowienie wgramoliłem się na kolana chłopaka i wtuliłem się w jego tors. – Jesteś najlepszym przyjacielem Onew- powiedziałem do jego koszulki.  Jego ciepła ręka na mojej głowie, sprawiła że się poczułem się lepiej, nie bojąc się już. Zszedłem z jego nóg i usiadłem na łóżku obok chlopaka. -Minho już wstał?- wydukałem z siebie, wbijając wzrok w podłogę. Po dłuższej chwili czekania na odpowiedź podniosłem niepewnie wzrok i zobaczyłem lekki uśmiech lidera, który pokiwal głową.
-On nic nie pamięta, ale Jjong mu wszystko opowiedział…-westchnął ciężko patrząc na mnie uważnie. Spojrzałem pytająco oczekując jeszcze informacji w jakim nastroju jest chłopak i jak na to zareagował. Lider wyczuł, że chce wiedzieć więcej, ponieważ po chwili zaczął mówić dalej. –Jest zły na siebie…próbował znowu wyjść z domu, ale Kim go powstrzymał…teraz próbuje zapomnieć… cokolwiek to znaczy- gdy to mówił był pewny siebie, jakby wcześniej układał w swojej głowie to co ma powiedzieć.
-Jak to zapomnieć.. o czym?- zdziwiłem się słowami Onew, chciałem wiedzieć o co chodzi Choi… Jednak przypuszczalem, że nie będzie mi dane dowiedziec sie tego...Nie powinno mnie to obchodzić, on mnie nie powinien obchodzić!
-Nie wiem, nie chce powiedzieć. Mówi że to nie nasza sprawa…-powiedział wstając i poszedł w stronę do drzwi.- Zejdź jak będziesz gotowy- uśmiechnął się- Jakbyś czegoś chciał, to możesz zadzwonić na mój telefon- mówił wyciągając z kieszeni urządzenie i pomachał nim. Za chwilę drzwi zamknęły się, a ja zostałem sam, sam jeden. Położyłem się na łóżku i siedziałem tak wpatrzony w sufit, do końca dnia. Nie wiem co widziałem w tym, ale czułem, że nie mogę przestać patrzeć na nią, czułem, że zaraz może coś się na nim wydarzyć, a ja nie chciałem tego przegapić. W dwojga złego wolałem spędzić dzień na patrzeniu w ściane, niż zejść na dół. Czas upłynął mi bardzo szybko, a zanim się zorientowałem była już noc. W pokoju było ciemno, a ja siedziałem na łóżku, wpatrzony nadal w ten sam punkt, niezmiennie myśląc o Choi. Nie potrafiłem inaczej... Drzwi zaskrzypiały i ktoś wszedł do pokoju. Poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu i nie patrząc mogłem powiedzieć, że nie była to ręka Onew. Serce mi przyśpieszyło i poczułem, że cały zalałem się potem.
-Taemin?- usłyszałem ten głęboki, niski głos, lecz tym razem brzmiał inaczej.  Zadrżałem lekko nadal patrząc w sufit, nie ruszając się ani o milimetr. –Taemin?- powtórzył lekko zdezorientowany i lekko poddenerwowany, a ja zacisnąłem mocniej swoje wargi. Złapał mnie za ramiona i podniósł.- Tae powiedz coś- Przestraszyłem się jego nagłego dotyku dotyku. Odsunąłem się od niego i cofnąłem się do rogu ściany siadając na poduszce która tam leżała. –Boże Taemin, proszę nie bój się mnie, proszę- czułem jakby chłopak zaraz miał się rozpłakać. Jego głos drżał, a ja nie wiem czemu czułem satysfakcję. Podszedł bliżej mnie, ale nadal zachowywał bezpieczną odległość. Usiadł po turecku i westchnął głośno. –Przepraszam, ja... wtedy nie myślałem dobrze...wybacz mi, proszę- powiedział powoli przysuwając się do mnie. Lekko drgnąłem na jego ruch, więc się zatrzymał i usiadł jeden krok ode mnie. Patrzył na mnie pytająco, ale w jego oczach widziałem nadzieje. Przedzedł mnie przyjemny dreszcz obserwujac uważnie poczynania chłopaka. Zdecydował się jednak podejść trochę bliżej i usiadł obok mnie. Podskoczyłem mimowolnie uderzając plecami o ścianę. Nie bałem się go, ale...sam nie wiem co jest po 'ale'. Wiedziałem, że Minho nigdy nie skrzywdziłby mnie... –Wszystko dobrze?- zapytał z troską dłonią badając, czy nic nie stało się w moje plecy. Nagle drzwi otworzyły się i stanął z nich Onew. 
-Zostaw go w końcu- warknął i w mgnieniu oka znalazł się przy mnie i przy Choi. Chwycił go za kołnierzyk koszulki i pociągnął do góry. –Wyjdź stąd Minho- powiedział poważnie lider popychając bruneta do drzwi.
-Nigdzie stąd nie idę. Rozmawiam z Taeminem nie z Tobą- powiedział podchodząc do Dubu i patrząc na niego z pretensjami. –To że jesteście razem, nie znaczy, że inni nie mogą z nim pogadać !- na jego słowa, coś jakby ukuło mnie w brzuchu. Patrzyłem na ich dwójkę w szoku i nie wiedziałem co powiedzieć.
-Co!?- Onew zaśmiał się patrząc niedowierzająco na Minho.–O czym Ty mówisz? Ja z nikim nie jestem, a zwłaszcza z Taeminem- lider pokazał palcem na mnie. –Chory jesteś człowieku. On jest dla mnie jak młodszy brat- powiedział pomagając mi wstać i poprawil mi koszulkę. Minho stał, jakby był wmurowany w ta podłogę.
-Przecież widziałem.. Widziałem jak Tae spał na Tobie i jak się przytulaliście i wtedy jak jedliście kurczaki…- powiedział pokazując palcami na łóżko, podłogę i na nas.
-Spał na mnie, bo go pocieszałem, po tym jak był przez Ciebie smutny i płakał całą noc- walnąłem łokciem Onew, żeby nic więcej nie mówił. –A kurczaki to chyba można jeść nie?!- powiedział z wyrzutami i zaczął gładzić dłonią miejsce, w które go walnąłem. Brunet stał wpatrzony z szokiem raz na mnie raz na lidera. –Zostawię was samych skoro wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy.- wymamrotał i ruszył w stronę drzwi. Dalszą podróż uniemożliwiała mu moją ręką, która ściskała jego nadgarstek. –Taeminnie puść mnie- powiedział patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnałem ciężko, ale widząc jego spojrzenie posłusznie pozwoliłem mu opuścić pokój, a sam usiadłem na krawędzi łóżka.  Z ciekawości odniosłem głowę, żeby zobaczyć bruneta, który stał oparty ścianę i uważnie mi się przyglądał. Szybko speszony, wbiłem wzrok z podłogę.
-Przepraszam, że przyszło mi do głowy coś takiego- w głosie chłopaka, słychać było żal ale jednoczesnie ulgę, która sprawiała, że na mojej skórze pojawiła się delikatna gęsia skórka. Kiwnąłem lekko głową, nadal zawieszając wzrok na czarnej plamce w drewnie. –Przepraszam za siebie…-rzucił szybko. Gdy podniosłem głowę zobaczyłem, jak drzwi się zamykają z głośnym hukiem. Po policzku spłynęła mi łza.
-Minho!- krzyknąłem wybiegając za nim. W korytarzu już go nie było, więc zajrzałem do jego pokoju.  W sypialni było ciemno, Jedynym źródłem światła, były promienie wschodzącego słońca, które wpadały przez okno. Brunet siedział na podłodze oparty o łóżko z głową schowaną w ramionach.  –Minho?- zapytałem cicho idąc niepewnie w jego kierunku. Zero odpowiedzi  ze strony, zachęciło mnie bym usiadał obok niego. –Minho, co się stało?- zapytałem przyciągając kolana do klatki piersiowej. Usłyszałem ciche pociagnaiecie nosem co całkowicie zbiło mnie z tropu. –Minho nie płacz…-powiedziałem delikatnie kładąc głowę na jego ramieniu. Serce waliło mi mocno i czułem jakby zaraz miało mi wyskoczyć z piersi. Był tak blisko.
-Nie płaczę… oczy mi się spociły..- wymamrotał pod nosem z cichym prychnieciem.
-Co Ci się poci?- zapytałem śmiejąc się. Wyprostowałem się i delikatnie popchnąłem jego bok łokciem. Popatrzył na mnie z uśmiechem i oparł głowę o łóżko. Znów delikatnie oparłem głowę o jego ramię usmiechając sie gdy ten lekko zadrżał.
-Przepraszam Cię za wczoraj i za to, ze płakałeś przeze mnie- wytarł nos rękawem bluzy. Zamknąłem oczy, czując jak oparł swoją głowę o czubek mojej. Poczułem przyjemne dreszcze gdy byl tak blisko...
 -Nic się nie stało…- powiedziałem. –Teraz to ja przepraszam, że przeze mnie płaczesz…- zachichotałem prostując się.
-Nie płaczę, tylko oczy mi się pocą!- zaśmiał się i popchnął mnie łokciem. Popatrzyłem mu w oczy z uśmiechem. Nareszcie poczułem, że jest dobrze. Poczułem, że może być tak jak dawniej... jednak coś się zmieniło. Po chwili z mojej twarzy znikł uśmiech i stałem się poważny. Patrzyłem na jego usta, które były tak blisko moich. Podniosłem niepewnie wzrok, wbijając go w oczy bruneta, w których było tyle radości. Nie wiem ile spędziliśmy na patrzeniu na siebie, ale na pewno nie żałuję, żadnej sekundy. Usmiechnąłem się lekko, a serce zabiło mi mocniek, gdy Minho pochylił się niepewnie w moja strone, ale przerwał mu dźwięk telefonu, ktoś do niego dzwonił. Zacisnął mocno oczy, pozostając bez ruchu blisko mojej twarz.
-Twoja dziewczyna dzwoni…-powiedziałem wstając czując jakbym oberwał po głowie. –Nie będę przeszkadzać- rzuciłem cicho zamykając za sobą drzwi. Nigdy z nim nie będę. On nie jest przeznaczony dla mnie, tylko dla niej... Szybko wleciałem do pokoju, ale nie swojego tylko do pokoju Onew. Chłopak stał przy oknie. Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się, a gdy zobaczył moj wzro szybko znalazł się przy mnie, obejmują ramionami moje drżące ciało. –Ja nigdy z nim nie będę Onew- wymamrotałem mu w szyję. Na te słowa objął mnie jeszcze mocniej.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze Minnie- wyszeptał głaszcząc moje włosy, pocieszająco. –Potrzebujecie troszkę czasu...-powiedział prowadząc mnie do łóżka i  usiadł obok mnie. Wtuliłem się w jego ramię i siedziałem cicho z zamkniętymi oczami tuląc się do lidera. –Jak tak dalej będziecie się schodzić, to mi suchych koszulek zabraknie Taemin…- Spojrzałem na niego, potem na jego koszulke i zdałem sobie sorawę z tego, że znowu placze. 
Przepraszam... -wymamrotałem wbijając wzrok w podłogę. Wypuścił mnie z objęć i podszedł do drzwi.  –Zaraz wrócę- uśmiechnął się i po chwili zniknął w
korytarzu. Położyłem się na łóżku lidera, wtulając się w jego poduszkę, która pachniała chłopakiem. Przy Dubu czułem się bezpieczny, jak przy starszym bracie. – Już jestem – usłyszałem dźwięk zamykanym drzwi.
-Masz ładne pe..-nie dokończyłem, bo gdy się odwróciłem w drzwiach nie stał Lee, tylko Minho. – Co Ty tu robisz?- zapytałem szybko ocierając rękawem łzy z policzka i brody.
Brunet podszedł bliżej mnie i usiadł na skraju łóżka. Odruchowo odsunąłem się od niego. Nie dlatego że się go bałem, ale nie chciałem na nowo znaleźć się blisko chłopaka. Nie kiedy nie mogę być przy nim w ten sposób.. Cały czas na nowo zaczynałem się go bać.
-Tae nie bój się mnie proszę…- Powiedział z wyraźnym smutkiem zakładając, że nadal nie czuję się przy nim bezpiecznie. Zza pleców wyciągnął białą różę i niepewnie wyciągnął dłoni nią w moim kierunku.–To dla Ciebie…na przeprosiny.- powiedział siadając trochę bliżej mnie. Uśmiechnąłem się i poczułem jak moje policzki staja się z każdą chwilą cieplejsze.  Z zawstydzeniem wziąłem róże, przykładając ją od razu do nosa i głęboko wdychając jej zapach.
-Dziękuję- na mojej twarzy w jednym momencie zagościł szczery uśmiech, którym obdarowałem Minho. Poczułem się wyjątkowo, ponieważ to mi dal róże a nie jej, to ze mną teraz siedział, nie z nią  Usiadłem po turecku, nie odsuwając kwiata od twarzy. – Pięknie pachnie- wymamrotałem nadal patrząc na różę, ponieważ krępowałem się spojrzeć w oczy Minho. Wyjrzałem przez okno, a po chwiki przeniosłem wzrok na rapera, którego wzrok wbity był w kołdrę. –Jest zimno, w naszym ogrodzie teraz nie ma kwiatów- patrzyłem na niego uważnie. Wzruszył ramionami odchrząkają cicho.
-No nie ma. Poszedłem do sklepu obok i kupiłem jedną- wymamrotał podnosząc wzrok i wlepiając go w moje zafascynowane nim oczy.
-Poszedłeś do sklepu, specjalnie żeby kupić przeprosinowgo kwiata dla mnie?- zapytałem cicho czując się jakbym wygrał konkurs. Uśmiechnąłem się szeroko i usiadłem tuż przy brunecie. Chłopak kiwnął głową z delikatnym uśmiechem patrząc na mnie uważnie. Siedziałem wpatrzony w kwiat nie mogąc uwierzyć w szczęście jakie teraz we mnie buzowało. To nie był normalny kwiat, to był kwiat od Minho, od Minho dla mnie, tylko dla mnie. Za nic nie chciałem wypuścić go z rąk, ale zrobiłem to, gdy na swojej dłoni poczułem, ciepłą  dłoń starszego. Podniosłem niepewnie wzrok wbijając go w pełne szczęścia oczy żabola. Patrzyliśmy na siebie równie długo i równie mocno byłem rozczarowany, gdy usłyszałem dzwonek telefonu Choi. Spojrzałem na kieszeń spodni chłopaka, która wibrowała. –Hmm, obierz…Twoja dziewczyna dzwoni- spuściłem wzrok czując kolejne uderzenie. Uśmiechnąłem się delikatnie nie majac już zamiaru być złym, czy też płakać. Skoro ma dziewczyne to po co mi to robi...
-Taemin stój do cholery no- powiedział szybko z ciężkim westchnięciem i zanim zdążyłem otworzyć drzwi ten przyciągnął mnie mocno do siebie.
-Odbierz! Dzwoni  twoja dziewczyna- powiedzialem odsuwajac go lekko od siebie, co nie spodobało się Minho. Brunet trzymając mnie jedną ręką, wyjął z kieszeni dzwoniący telefon. Patrzyłem na niego z ciekawością, czekając aż odbierze, ale to nie nastąpiło  Pociągnął mnie do okna, które otworzył jednym ruchem i z całej siły wyrzucił telefon za okno. Stałem, wpatrzony na chodnik, na którym leżały odłamki urządzenia nie rozumiejąc tego co się właśnie stało. Spojrzałem na Minho, który puścił moją rękę. –Ale...przecież- pokazałem palcem za okno. –Twoj telefon...dziewczyna- wydukałem patrząc niezrozumiale na chłopaka. Choi mocno przycisnął mnie do siebie oplatając moje ciało ręmionami w mocnym uścisku.
-Na litość Boską Minnie! To nie jest moja dziewczyna rozumiesz- powiedział z westchnięciem patrząc na mnie uważnie. Stałem bez ruchu, nadal obserwując chodnik analizujac jego słowa. On nie miał dziewczyny, nie miał. Cały czas byłem na niego zły, choć nie miałem za co. On był samy czas…mój. –Taemin…powiedz coś.- wyszeptał starszy trzymając moje ramiona mocno i delikatnie mną potrząsając. Powoli przeniosłem z szokiem wzrok z okna na oczy chłopaka.
-Ale przecież mówiłeś, że….- nie dokończyłem, bo chłopak mi przerwał.
 -Nic nie mówiłem. Wspomniałem tylko o dziewczynie, z którą mam grać w dramie- powiedział, głaszcząc kciukiem mój policzek. Przez cały czas byłem pewien, że ma kogoś…ale teraz jakoś nie poczułem ulgi…- Taemin proszę powiedz coś, błagam Cię…- powiedział ze strachem przyglądając mi się. Jedyne na co mnie było stać, to rzucenie się na niego. Oplotłem jego szyję swoimi
ramionami uśmiechając sie szeroko. Słowa nie opiszą tego co czułem, mogąc położyć moją małą delikatną główkę na jego idealnym ramieniu z wiedzą i nadzieją, że jest już tylko moje –Kocham Cię Taemin- usłszałem te trzy słowa, na które czekałem tak długo. Przez które tak wiele przepłakałem... Poczułem jak brunet całuje czubek mojej głowy, zapewniając tym samym to co czuł do mnie.
-Ja Ciebie też kocham Minho- mocniej wtuliłem się w niego, napełniając płuca jego zapachem. Pierwszy raz w życiu czułem się szczęśliwy, bezpieczny i kochany w jednym momencie…

1 komentarz:

  1. Strasznie mi się podobało, a końcówka mnie rozczuliła. 2min to mój drugi ukochany paring w SHINee. Dużo weny życzę, na takie cudowne ficki. <3
    Dodaję u siebie do linków i chciałabym być powiadamiana o nowych nociach. :3
    [exo-krisus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń